Rewanż na torze Włókniarza  od początku rozgrywany był w gorącej nerwowej atmosferze. Do Częstochowy przybyła duża ilość kibiców Unii, było wiele autobusów i samochodów prywatnych. Już w piątym biegu sędzia zawodów E. Werner  wykluczył Zdzisława Dobruckiego, za umyślne przejechanie wewnętrznego krawężnika toru. W proteście kierownika drużyny Unii Leszno stwierdza się, ze Dobrucki dla zachowania bezpieczeństwa  swojego i rywala zmuszony był przejechać krawężnik, ale tylko przednim kołem, a przyczyna tego było zajechanie drogi przez Zygmunta Gołębiowskiego z Włókniarza, gdy był on wyprzedzany. W wyścigu ósmym w miejsce Bernarda Jądera wprowadzono jako rezerwę taktyczna Zdzisława Dobruckiego. Po starcie i przejechaniu pierwszego okrążenia na czoło wyszła para Unii Kazimierz Bentke – Dobrucki. W tym momencie sędzia zawodów przerwał wyścig, motywując swoją decyzję tym, ze obaj uniści wystąpili w żółtych pokrowcach na kaskach. . Trzeba tu dodać , ze zawody rozgrywane według tabeli trzynastobiegowej, w której zawodnicy startowali zawsze w stałych kolorach kasku, a wyjątki stanowiło wprowadzenie  rezerwy taktycznej. Kierownictwo Unii miało pretensje do sędziego, ze dopatrzył się tego dopiero po objęciu prowadzenia przez gości. W jedenastym wyścigu nieporozumienia na starcie. Najpierw na taśmę najeżdża Stanisław Rurarz (co było wówczas dozwolone) , a sędzia przerywa bieg  i zarządza powtórzenie startu. W czasie drugiej próby zawodnik gospodarzy Zygmunt Gołębiowski najeżdża na taśmę i przytrzymuje ją  przednim kołem, a sędzia zwalnia urządzenie i następuje start. W efekcie Jerzy Kowalski „zawisł” na taśmie, albowiem jego pole nie zostało zwolnione. Sędzia wykluczył Kowalskiego , co spowodowało kolejny protest kierownictwa leszczyńskiej ekipy. Kluczowym dla obu meczów miał być wyścig trzynasty, gdyż po dwunastu prowadzili „włókniarze” 42 – 29 czyli różnica wynosiła trzynaście punktów. Tak o tym wyścigu pisała prasa:  Zaraz po starcie przy wejściu w pierwszy wiraż as atutowy Włókniarza Stanisław Rurarz nie wytrzymuje i kopie nogą motocykl Zdzisława Dobruckiego, który cudem utrzymuje się na torze.  Na następnym wirażu przewraca się zawodnik częstochowskiej drużyny Gołębiowski, który po chwili kontynuuje bieg. Na przedostatnim wirażu Rurarz niebezpiecznie zbliża się do Walińskiego. Wystarczył ułamek sekundy niezdecydowania i ten rutynowany zawodnik przewraca się. Zawodnicy Unii wygrywają wyścig w stosunku 5 – 1 . Taki też wynik ogłasza sędzia zawodów. Dalej było wiele cytatów z protokołu meczu i z protestów jakie złożyło po zawodach kierownictwo Unii. Werdykt ten został ogłoszony przez megafony, nadto spiker ogłosił ostateczny wynik zawodów 43 – 34 dla Włókniarza. Jednocześnie złożył on życzenia z okazji wejścia Unii do pierwszej ligi... 

Po dziesięciu minutach od tego komunikatu megafonowego, gdy już część kibiców opuściła trybuny  , sędzia zawodów ogłasza zmianę pierwotnego werdyktu co do biegu trzynastego i ostatecznej punktacji meczu. W nowej wersji uznał on  „ w przedmiocie rzekomego spowodowania upadku zawodnika Rurarza  wykluczenie Walińskiego i zmianę wyniku na 3 – 2 dla Unii . W tej sytuacji ostateczny wynik brzmiał 44 – 32 dla Włókniarza (został później utrzymany przez GKSZ), co oznaczało remis w dwumeczu. Na to co działo się po takim komunikacie na trybunach, wokół stadionu i w parku maszyn najlepiej było by spuścić zasłonę milczenia. Na tor poleciały butelki i kamienie. Dobruckiemu uniemożliwiono  wjazd do parku maszyn, więc zostawił swoją maszynę na torze i udał się do niego pieszo. Tam jak pisano został uderzony przez Stanisława Rurarza. Po latach Zdzisław Dobrucki  przyznał ze został  przez zawodnika gospodarzy jedynie popchnięty, a do podania wersji o uderzeniu został zmuszony przez kierownictwo leszczyńskiego klubu, wersje te potwierdził tez wynik oględzin przez lekarza chirurgii urazowej. Stanisław Rurarz został zawieszony. Pojazdy z leszczyńska rejestracją zostały w sporej części uszkodzone, zawodnicy unii mogli się umyć po tym meczu dopiero w łaźni jednego z zakładów, do którego eskortowała ich milicja. Wszystko skończyło się wielkim skandalem. Nie skończyła się jednak walka o pierwszą ligę, bo remis w dwu meczu sprawił ze zarządzono rozegranie trzeciego spotkania.